Narzędzie dezinformacji i manipulacji

Według Departamentu Sprawiedliwości USA (DOJ), opublikowanie nagrania rozmowy prezydenta Joe Bidena z prokuratorem Robertem Hurem, który nadzorował śledztwo dotyczące podejścia prezydenta do dokumentów klasyfikowanych, mogłoby skutkować falą deepfake'ów. DOJ obawia się, że takie sztucznie stworzone treści mogłyby stać się narzędziem dezinformacji i manipulacji w kraju znanym z ostrych podziałów politycznych.

Starania o dostęp do nagrań

Republikanie i konserwatywne grupy od dawna walczą na drodze prawnej o dostęp do nagrania z wywiadem Bidena. DOJ sprzeciwiło się jednak tym żądaniom w piśmie procesowym złożonym w zeszłym tygodniu, argumentując, że opublikowanie nagrania mogłoby wywołać wzmożoną produkcję deepfake'ów. DOJ twierdzi, że wydanie zapisu rozmowy mogłoby prowadzić do jego nieuprawnionej modyfikacji, a taki sfałszowany plik mógłby być przedstawiany jako prawdziwe nagranie i z łatwością rozprzestrzeniany, co mogłoby mieć poważne konsekwencje dezinformacyjne.

Dążenie do zdobycia nagrań dla własnych celów

DOJ argumentuje, że Republikanie dążą do uzyskania dostępu do nagrań jedynie w celu wykorzystania ich do własnej politycznej agendy, co jest przykładem szukania konfliktów dla samego konfliktu. Eksperci ds. polityki i bezpieczeństwa narodowego wcześniej ostrzegali, że takie nagrania mogą posłużyć jako "surowy materiał do tworzenia reklam wyborczych".

Czas pokaże

Nawet pomimo istnienia nagrań głosu Bidena, które mogłyby posłużyć do tworzenia deepfake'ów, wszelkie sfabrykowane nagrania mogłyby być łatwiejsze do przedstawienia jako oryginalne, jeśli pojawiłyby się informacje o wydaniu nagrania z Bidenem. Czy w tym zagmatwanym sporze zapadnie decyzja o opublikowaniu nagrań? Czas pokaże.

Źródło:www.businessinsider.com

Udostępnij ten artykuł
Link został skopiowany!